Asset Publisher Asset Publisher

Pamięci ofiar niemieckiego obozu zagłady kulmhof w chełmnie nad nerem

Późną jesienią 1941 roku, w drodze z Chełmna nad Nerem do Koła, Heinz May (niemiecki nadleśniczy Nadleśnictwa Koło w okresie od stycznia 1940 do stycznia 1945 r.)  usłyszał po raz pierwszy od zaprzyjaźnionego urzędnika, choć nie dosłownie, o planowanej eksterminacji Żydów z terenów Kraju Warty:


„…jechałem w towarzystwie Landrata Kreisleitera Bechta z Chełmna do Koła. Gdy przejeżdżaliśmy przez las, powiedział Becht wskazując ręką w stronę rewiru 77: „Pańskie drzewa będą wkrótce lepiej rosły”. Kiedy spojrzałem na niego pytająco, odpowiedział, że Żydzi dają dobrą mierzwę (chodzi o odchody, nawóz) Chciałem się dowiedzieć czegoś bliższego. Becht był jednak bardzo tajemniczy i zmienił temat rozmowy”.

 

Podczas rozmowy telefonicznej z leśniczym Steagmeierem, May dowiaduje się o przejęciu przez oddziały SS terenów obszaru lasu w rejonie działki 77 oraz działek sąsiednich – wszystkich należących do Steagmeiera.


„…zapytałem leśniczego Steagmeiera telefonicznie, co się dzieje w jego leśnictwie. Odpowiedział, że rewir 77 został przez żandarmerię zupełnie otoczony, a znajdujące się tam posterunki miały polecenie
strzelania do każdego człowieka, który zbliżył się do rewiru 77.  Rewir ten obejmował gęsty las i młode 12-15 letnie drzewa”.

 

Działania Waldkommando Kulmhof na terenie „rewiru 77” były całkowicie utajnione i prowadzono je bez zgody i wiedzy nadleśniczego Hainza Maya.


Ścisła tajemnica państwowa, którą objęty był proces powstawania Obozu Leśnego, potwierdziła się wraz z brakiem odzewu w sprawie zażaleń Maya odnośnie do zagarnięcia terenów leśnych przez żandarmerię SS, wysyłanych przez niego do krajowego nadleśnictwa w Poznaniu.


Na początku 1942 roku Heinz May zostaje nagle, w trybie pilnym wezwany do krajowego urzędu leśnictwa, do Reichsstattehaltera SS Oberführera dra Mehlhorna. Oto jak wspomina to spotkanie:


„Udałem się do niego. SS Oberführer dr Mehlhorn powiedział mi, że przecież wiem, co się dzieje w Chełmnie. Równocześnie zwrócił mi jeszcze uwagę na obowiązek zachowania ścisłej tajemnicy, gdyż w przeciwnym razie nie uniknąłbym kary śmierci. Potem powiedział do mnie, że kierownik komando specjalnego SS Sturmbannfuhrer Bothmann ma nawiązać ze mną kontakt, bo chodzi o zasadzenie drzew na grobach na rewirze 77. Mehlhorn powiedział do mnie, że groby te trzeba za wszelką cenę dobrze zamaskować….”.

 

SS Oberführer dr Mehlhorn wydał Mayowi oficjalny rozkaz ogrodzenia całego terenu rewiru 77 płotem, wskazując, że „maskowanie jest rzeczą bardzo pilną i musi być zaraz przeprowadzone”. Po kilku dniach SS Sturmbannführer Bothmann zjawia się u Heinza Maya, aby omówić kwestię maskowania. May wspomina ich wspólny pobyt w rewirze 77, który został już w sporej części przekształcony w obóz zagłady:

„Jadę z Bothmannem do rewiru 77. Przerażony wkraczam po raz pierwszy na to straszliwe miejsce. Na polanie, która została przez wyrąb rozszerzona, widzę najpierw grób mniej więcej 200 m długości i 5 m szerokości. Grób jest pokryty ziemią na wysokość ok. 2 m. Nieco dalej znajduje się taki sam grób o długości ok. 50 m. Na innej polanie położonej ok. 50 m w bok znajduje się grób długości 150 m. Ten grób był na 3/4 długości zasypany. Drugi koniec był jeszcze otwarty. Nie odważyłem się tam pójść
i rzucić okiem”.

May podczas pobytu w Lesie Rzuchowskim widzi po raz pierwszy, w jaki sposób traktowane są zwłoki Żydów wydobywane z mobilnych komór gazowych; Bothmann natomiast tłumaczy, w jaki sposób są one deponowane w zbiorowych mogiłach: „zwłoki układa się dokładnie, warstwami; w przeciwnym
razie grób pomieściłby za mało”.

Niedługo po wizycie w Obozie Leśnym, wstrząśnięty May zamawia sadzonki drzew. W swoim pamiętniku odnotowuje: „zamówiłem w hurtowni nasiennej większą ilość nasion jałowca, aby to miejsce obsiać. Między jałowiec miały być posadzone świerki i brzozy”.

 

Z pamiętnika Maya dowiadujemy się także o eksperymentach związanych z utylizacją zakopanych ciał. Nadleśniczy May pisze:

 

„Pewnego dnia zjawił się Bothmann w leśnictwie i powiedział mi, że otrzymał od swych zwierzchników polecenia spalenia wszystkich zwłok. Część grobów już kazał odsłonić i próbuje spalać zwłoki bombami termitowymi. Teraz chce spróbować zrobić to samo przy pomocy drewna opałowego i zażądał wielkiej ilości. Przy spalaniu przy pomocy bomb termitowych wybuchł w lesie pożar, podczas którego spłonęła część gąszczu otaczającego groby. Zwęglonych drzew nie wolno było usunąć, gdyż w przeciwnym razie pole grobów stałoby się od szosy widoczne”.

 

W konsekwencji podjęto decyzję o utworzeniu stosów całopalnych, później zaś o wzniesieniu dwóch krematoriów wyposażonych w wysokie kominy, znacznie sprawniej odprowadzające spaliny. May zobowiązany rozkazem Bothmanna podjął się w porozumieniu z krajowym urzędem leśnictwa do- starczenia materiału opałowego. W tym celu za zgodą urzędu zmuszony był przystąpić do wyrębu okolicznych lasów:


„Kazałem najpierw przetrzebić wszystkie do tego nadające się partie lasu i w wyniku tego dostarczyłem wielkie ilości konarów i chrustu gałęzi. To jednak nie wystarczyło. Musiałem dać drewno twarde. Zużycie stało się w końcu tak wielkie, że przeszedłem do trzebieży w starszych rocznikach. Wszystko to wskazywało na to, że najwyższe władze przywiązują wielką wagę do szybkiego przeprowadzenia tej akcji, gdyż zwłoki palono dniem i nocą”.

 

Opracowano na podstawie: fragmentów wspomnień Heinza Maya w opracowaniu Karola Mariana Pospieszalskiego: Niemiecki nadleśniczy o zagładzie Żydów w Chełmnie nad Nerem, artykułu Mikołaja Smykowskiego „Eksterminacja przyrody w Lesie Rzuchowskim” oraz opracowania Bartłomieja Grzanki "Wielkie kłamstwo. Narodowy socjalizm w postaci nieznanej narodowi niemieckiemu", będącego pierwszym pełnym wydaniem pamiętnika Maya w nowej redakcji językowej.

FOTografie: Przemysław Nowicki, Ilona Żółtowska.